Nikt z nas nie poruszył się od momentu wypowiedzenia przez Marcina słów, które nas zaszokowały. Bałam się nawet oddychać.
- Jesteś pewien? - wykrztusiłam wreszcie, patrząc na męża z szeroko otwartymi oczami. Miałam wielką nadzieję, żeby Marcin się mylił. Żeby nie miał na sumieniu życia drugiej osoby. Nagle Kim uklęknęła przed mężczyzną i przybliżyła głowę do jego klatki piersiowej tak, by zobaczyć czy się unosi.
- Nie oddycha - oceniła z kamiennym wyrazem na twarzy. Mimo wszystko jednak przewróciła go na plecy i zaczęła resuscytację. Po dwóch seriach trzydziestu uciśnięć klatki piersiowej i dwóch oddechach usta-usta, sprawdziła, czy złapał oddech.
Podjęła kolejną serię uciśnięć i wdechów.
- Marcel, zadzwoń na pogotowie - poleciła chłopakowi. Polak zaczął nerwowo szukać po komórki, aż w końcu wyciągnął ją z kieszeni kurtki.
Oddalił się na parę kroków i wezwał karetkę.
- Kim? - zapytałam niepewnie, ale dziewczyna wciąż się nie poddawała. - Zaraz przyjedzie karetka.
Po piętnastu minutach usłyszeliśmy syrenę pogotowia, po czym samochód zaparkował obok Opla Marcina. Szybko wyskoczyło z niego dwóch mężczyzn i od razu skierowali się do poszkodowanego.
Niestety. Ani Kim, ani lekarzom nie udało się go uratować.
Do domu wróciłam sama, calutka w nerwach. Mnie, Kim i Marcela policja tylko przeszukała, ale Marcin był kierowcą, więc został zatrzymany. Nie wiedzieliśmy na jak długo.
Otworzywszy drzwi, weszłam w głąb mieszkania, gdzie panowała kompletna ciemność. Nic dziwnego - było już grubo po północy. Gdy zaczęłam zdejmować kurtkę, na korytarz weszła Sonia. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie poinformowałam niani o przykrym incydencie.
- Cześć, Soniu - przywitałam się z dziewczyną, ściągając z nóg kozaki, a po chwili moje stopy utonęły w wygodnych kapciach. - Dzieci już śpią?
Co za głupie pytanie...
- Tak - odparła, opierając się o framugę drzwi i uśmiechając się przy tym ciepło. - Już od jakichś czterech godzin.
- Przepraszam. - Skierowałam się do salonu, gdzie udała, się na sofę. Opadłam na nią ciężko, przymykając powieki. Opowiedziałam dziewczynie o całym zajściu, po czym nie chciałam dłużej jej męczyć i puściłam Sonię do domu.
A później przez całą noc nie zmrużyłam oka. Bardzo bałam się o męża, który nie wrócił na noc. Bałam się, że posądzą go o zabójstwo i trafi do więzienia... Nie zmrużyłam nawet oka, mając przed oczami najstraszniejsze scenariusze.
Rano zwlokłam się z łóżka, kiedy to Jesse wparował mi pod pościel. A.jeśli Marcin nie wróci i dzieci będą wychowywały się bez ojca?
Ubierając Britt, usłyszałam dzwonek do drzwi. Mając nadzieję, że to Marcin, zbiegłam po schodach.
W progu zastałam jednak Kim.
- Nie wrócił? - zapytała, a gdy pokręciłam głową, weszła do środka. - Wróci. Musi wrócić.
- Kim... On go zabił.
Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami, dziwiąc się mocno moim słowom. Nic dziwnego, ja też byłam w szoku, że wypowiedziałam je na głos.
- Mówisz o nim jak o mordercy - powiedziała cicho. - Julia, on nie zrobił tego specjalnie... To był wypadek.
Nie mogłam nic z siebie wykrztusić. Jak mogłam pomyśleć o Marcinie, jako mordercy? Kim miała rację, to był wypadek. Zwykły wypadek.
- Wiem - wyszeptałam, spuszczając wzrok. Kim położyła mi dłoń na ramieniu, a gdy podniosłam głowę zobaczyłam jej pokrzepiający, szczery uśmiech.
- Bądź dobrej myśli - powiedziała, teraz trochę głośniej.
Pokiwałam jedynie głową, dając jej i sobie do zrozumienia, że wierzę w to, że Marcin wyjdzie z więzienia.
- Chodźmy na górę - zminiłam szybko temat, a Kim pokiwała głową i obie ruszyłyśmy do pokoju moich dzieci.
Mijały godziny. Kim obiecała, że dotrzyma mi towarzystwa.
Nie miałam żadnego odzewu z komisariatu, więc tak na prawdę nie wiedziałam co dzieje się z Marcinem.
Znowu siedziałyśmy w salonie - ja, chodziłam po całym pokoju, a Kim oglądała jakąś bajkę z bliźniakami.
- Czy ciebie też zawsze irytował Królik, z Kubusia Puchatka? - zapytała po chwili Niemka, a ja obdarzyłam ją nie kontaktującym spojrzeniem. Gdy dotarło do mnie o czym mówi, pokręciłam głową, a dziewczyna wróciła do oglądania telewizji. Po kilku sekundach znów się odezwała. - Tak samo Kubuś, był strasznym żarłokiem.
- Kim! - krzyknęłam, a ta aż podskoczyła. - Co ty w ogóle za bzdury opowiadasz?
- Żadne... Chciałam po prostu rozluźnić atmosferę - jąkała się, czerwieniejąc na twarzy.
- Nie udaje ci się to.
I znowu zaczęła narastać cisza, a słychać było tylko telewizor.
Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy i w drzwiach frontowych pojawił się Marcin. Od razu ku niemu ruszyłam, a gdy utonęłam w jego ramionach poczułam, jak wielki kamień spada mi z serca.
- Dlaczego tyle cię tam trzymali? - zapytałam wreszcie, wypuszczając męża z uścisku. - Będę musiała chyba napisać jakąś skargę...
- Procedury - oznajmił, całując mnie w czoło. - Ale cieszę się, że jestem już z wami.
- I jak? - odezwała się Kim, wchodząc na korytarz.
- Jestem niewinny - odpowiedział. Nie, właśnie teraz kamień spadł mi z serca.
- Ale jak to? - spytałam, wciąż nie mogąc uwierzyć słowom Marcina.
- Przeprowadzili sekcję zwłok... Ten facet nie żył już przed tym, jak na niego wjechaliśmy.
- Czyli ktoś porzucił ciało... - mruknęła Kim, kiedy wszyscy przeszliśmy do salonu. - Sprytne.
- Na tyle, by wina spadła na kogoś innego. - Usiadł na kanapie. - No więc co? Może jakiś obiad dla męża?
Od razu pożałował tych słów, dostając pięścią w ramię, ale ze śmiechem, ruszyłam do kuchni.
* * *
Wiem... Rozdział jest do dupy. Ten wątek jest do dupy. Ja jestem do dupy. Ale jeśli mówi się A, trzeba mówić Z. Nie chcę, żeby Julka podzieliła losy Kubiaka czy Zaytseva, więc nie porzucę tego opowiadania. Walę (XDDD) tymi postaciami i wiem, że może spotkać mnie los taki jak Ryana Murphiego, ale taka już jestem. Moje opowiadania muszą mieć wielu bohaterów. Tym razem postanowiłam dodać trzech kolejnych, bardzo dobrze wam znanych, do których mam ogromny sentyment... Ale proszę was, kto wyobrażał sobie to opowiadanie bez świętego Jezusa, denerwującej Tarantuli i złego Igora? Na pewno nie ja :))
I jeszcze jedno, mianowicie Bunia potrzebuje pomocy ^^ A kto pomoże, jak nie my? Trzeba kliknąć tylko w TEN link i polajkować jej komentarz. (dla niedowidzących, niedołężnych, lub po prostu niewiedzących, jak Bunia się nazywa - lajkujemy komentarz Boguni Basińskiej. c; ) Ja już polajkowałam, teraz kolej na was, hihihi ^^
KARO, Jesse tu też piękną minę zwalił, hihihihihihihihihi :*
I dobrze, ze mowisz Z, bo to Zet jest zarabiste, hihihi. Ej, tego sie nie spodziewalam. Moje przypuszczenia o drugim zmartwychwstaniu w twoim opowadaniu sie nie sprawdzily, hahaha. Powaznie mnie wystraszylas, ze moj najkochanszy Marcinek serio bedzie mial klopoty. Ale wiedzialas, ze bym ci tego nie wybaczyla, dlatego wszystko pomyslnie sie konczy, uff :33
OdpowiedzUsuńAle mam dziwne wrazenie, ze to nie koniec ich przygod z tym trupem od wypadku ;oo
Ej masz racje...nie wyobrazalabym sobie tego opowiadania...a szczegolnie bez Igora ♡
Boze, serio?! Nawet ty musisz mi przypominac, ze we wtorek na EDB musze zaliczyc resuscytacje?! Dzienki, pocieszylas mnie, kiedy ten czlowiek umarl...
Ps. Julka pytajaca sie Shustera czy jej maz jest jego synem ;oo piekna mine zwalil, ohh ♡♡♡
Zet nie jest zajebiste, wcale. Zet jest wymęczone i do dupy ;x
UsuńZ tymi zmartwychwstaniami, to co za dużo, to nie zdrowo, hihi. Serio, jedno zmartwychwstanie mi wystarczy ;> co do wypadku, to nic na razie nie mogę zdradzic, ale powiem, że ty zawsze perfekcyjnie czytasz mi w myślach :D Co wy wszystkie się kochacie w tym Igorze? Lecicie widze na bedbojów...
Oj nie martw się, twój manekin nie umrze :>
+ Hahahahaha no bo Julka nie wiedziala hihihi Ale juz wie, ze nie jest xD Najpiękniejszą!! <3
dobrze, że Marcin wrócił ;) jestem ciekawa jak dalej się potoczą losy tych bohaterów ;D wiem zdecydowanie czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za komentarz c; Pozdrawiam ^^
UsuńJak dobrze, że Marcin jest niewinny! Kurczę, a już się zastanawiałam jak to wszystko wyglądałoby bez niego... Nie, źle :D
OdpowiedzUsuńHmm, te ciało mogło być specjalnie podrzucone! ha, na pewno!
I dobrze, że wrócili, a zwłaszcza Tarantula :3
Poza tym wyobrażam sobie ich dzieci jako naprawdę urocze dzieci *o*
<3
No! Ktoś wreszcie cieszy sie z powrotu Tarantuli! :D Wszyscy to sie jaraja albo Igorem, albo Marcinem :< Smutne...
UsuńJa też! *.* Haha, ale jacy rodzice, takie dzieci! :)
<3
OMG….. Boże jak ja czytałam wcześniejszy rozdział to okropnie bałam się o Marcina, myślałam, że zawału dostane…. W głowie miałam przeróżne scenariusze, martwiłam się strasznie nie tylko o Marcina ale także o Julkę i jej dzieci. To było straszne, uwierz.
OdpowiedzUsuńPamiętasz, gdy spytałam się Ciebie czy ten gościu przeżyje i czy to go Marcin aby nie zabił? Uspokoiłaś mnie, bo naprawdę myślałam, że zamkną Marcina, że jest on winny całej tej sytuacji. Na szczęście powiedziałaś, że wszystko pomyślnie się wyjaśni…. Uff. Myślałam nad różnymi opcjami, ale co jak co nie wpadłabym na to, że można kogoś zabić, mało tego zostawić na miejscu i czekać, aż inny pomyśli, że to jego wina. Co jak co, ale ta droga musiała być rzadko odwiedzana, skoro po takim czasie okazało się, że go ktoś inny potrącił. Masakra co za dureń, w dodatku Marcinka miał przez tego kogoś wyrzuty sumienia. Cieszę się, że to się prawie rozwiązało. Piszę prawie, ponieważ uważam, że ten ktoś będzie chciał obarczyć winą Marcina, a jeśli nie to sądzę w pewnym momencie iść na policje zeznawać jako świadek w tej sprawie….
Jejku…. Jak ja się cieszę, że moja kochana trójeczka wraca. Nawet nie wiesz jak bardzo, ale to bardzo stęskniłam się za Stefanem, Wiki no i Andreasem. Już nie mogę się doczekać z nimi epizodów, to będzie epickie, musi być epickie. Nie mogę tylko się doczekać następnego rozdziału i tej całej akcji…
Buziaki kochanieńka <3
A widzisz jestem dobra, mowie ci dalsza czesc historii. Chyba jestem za dobra ;p
UsuńJak ty mnie dobrze znasz hihihi.
Nie bedzie epickie, boje sie tego, bo na na cztery postacie nie mam pomyslu ;d
<3
omfg, w mojej głowie jest już 3855963 pomysłów na to kto mógł podłożyć trupa, by (zapewne) wrobić Marcina, od Kostka począwszy, poprzez Igora i tarantulę, a na Corneli kończąc. Najbardziej mnie przeraża myśl że Jegor wrócił do starego fachu, jezuuu. Weź mi nawet nie próbuj! Bo rozwód, wydziedziczenie, przejmuje cały majątek i twój dom w Rio. Okej. No i tak cie kocham ;_; Co ty zrobiłaś że darzę Cię taką miłością? O Julio ty moja... NIE. Już późno, powinnam spać i piszę głupoty.
OdpowiedzUsuńAle mam taki zaciesz że widzę starych bohaterów... <3
Przypomina mi się mbfl, jak Igor chciał zgwałcić Kimmy... Jak Ana była w ciąży z ojcem Aleksa... Aleks.
I patrz co robisz, patrz jak to na mnie działa.
Kocham Cie za te blogi.
Naprawdę.
Całuję <3
ahm, no i przy okazji zapraszam na nowy na majeks ;) a ja lecę na przez odległość... wziuuuum.
♥
A dlaczego Tarantula?? ;o on jest dobrym chłopakiem. Jeszcze nie dziwie sie ze pomyslalas o Igorze. Rozwod? To my bylysmy malzenstwem? ;o XD
UsuńOj no po prostu jestem, a ty kochasz mnie bo jestem taka sweet i wgl <3<3 Ja ciebie tez kocham hihi takie wyznawanie milosci na walentynki :3
Aleks.
Weź.
<3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJEZUS WRACA XD OO TAK!
OdpowiedzUsuńJa, jak zwykle, znow mam podejrzenia, dotyczące osoby, która "podłożyła" to ciało. Słuszne lub nie, ale są.
Kurde, czy tylko mi Sonia wydaje sie podejrzana i jakkolwiek wplątana w tą sprawę?
Pozdrawiam! + OGROMNE DZIĘKI. i tak nie wygram, ale co szkodzi spróbować XD I wybacz, że tak późno :]
Z twoim Holmesowym darem na pewno się nie mylisz... :> haha, Sherlocku :*
UsuńNo, pewnie tylko tobie. :D ile razy mam ci powtarzać, że to dobra dziewczyna?!
No ja mam nadzieje, że wygrasz, chociaż u mnie to lajków za dużo nie uzbierasz, niestety ;<
<3