- Ana się czegoś domyśla - powiedział Igor, siedząc po drugiej stronie szyby. Borys tylko prychnął i ku zdziwieniu Sokołowa uśmiechnął się.
- To ją załatw - powiedział w sposób, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem. - Pamiętasz Phoebe? Niby blondynka, ale jakaż mądreńka! - Jego gardłowy śmiech dało się słyszeć w całym pomieszczeniu. Igor nadal miał kamienny wyraz twarzy. - Widzę, że nie masz humoru. Rozumiem. Mnie Emil też wkurwił.
- No właśnie, co z nim?
- Nie dał się nabrać. Mądry jest jak ta twoje Phoebe. Dobrze, już nic nie mówię - wycofał się, widząc, że trafił w czuły punkt kumpla. - Emil to tchórz. Ogromny.
- Ale skoro to nie oni zabili jego brata, to kto? - zapytał Sokołow.
- Zadajesz głupie pytania, przyjacielu. Ja jestem cały czas tu na miejscu, ale to nie znaczy, ze nie mam na mieście swoich ludzi. Swoją drogą i tutaj są przychylni mi ludzie, także za niedługo stąd pryskam.
- Jak to? - zdziwił się Igor. Był jednocześnie pod wrażeniem pewności siebie Borysa. Jeszcze kilka lat temu ten facet obawiał się więzienia, jak niczego innego, a teraz ma już za sobą jedną ucieczkę z kicia i planuje kolejną.
- Widzisz tego tam? - Reznov wskazał głową na chudego, niczym nie wyróżniającego się policjanta, który stał pod ścianą po drugiej stronie pomieszczenia. - Jest z nami. Pomoże mi stąd zwiać.
- Jak go przekonałeś?
- Specjalnie nie musiałem, sam się zaoferował. Ale mam do ciebie prośbę, Igor. Ktoś musi załatwić tą dziunię. Nie, nie ty, matole! - warknął, widząc na twarzy rozmówcy strach. - Mark się tym zajmie.
- Ten Mark? - zapytał Igor, stawiając nacisk na pierwszy wyraz. Kiedy Borys kiwnął głową, Igor gwizdnął z podziwu. - Jak udało ci się przekonać wielkiego Marka?
- Nie było łatwo, ale ten facet ma u mnie dług wdzięczności - powiedział, uśmiechając się w cwany sposób. - A ja takich rzeczy nie zapominam. Zadzwonisz do niego i powiesz co i jak.
- No dobrze, ale co dalej? Nawet jak Mark załatwi tą dziewczynę, to co zrobisz? Obawiam się, że...
- Nie bój żaby - przerwał mu. - Opuszczę ten dom wariatów i zaczniemy wszystko planować. Ty też będziesz miał w tym swój udział.
Nastała cisza.
W głębi duszy Igor obawiał się planu Borysa, ale nie mógł mu nie zaufać.
- A co tam u Kim? - zapytał po chwili Borys. - Tak dawno jej nie widziałem i śmiem twierdzić, że się za nią stęskniłem.
- Nie wiem - odparł Igor, wzruszając ramionami. - Też dawno jej nie widziałem.
- Nie ważne - machnął ręką Reznov. - Za jakiś czas złożę jej wizytę.
- Nie zrozum mnie źle, ale... - zaczął delikatnie mężczyzna. Borys zmarszczył czoło, uważnie słuchając co przyjaciel ma mu do przekazania. - Zostaw tą dziewczynę w spokoju. Już dość się nacierpiała.
- Nie dość - wysyczał Reznov, mrużąc oczy. - Już nie pamiętasz co nam zrobiła? Wsadziła nas do pierdla! Ty wolałeś jej wybaczyć, ale ja nie jestem taki głupi.
Igor spuścił wzrok. Doskonale wiedział, że Borys kieruje się zemstą.
- Dobrze - wymamrotał mimowolnie, mimo, że chciał jakoś ochronić Kim i jej przyjaciół. - Zadzwonię do Marka.
Żadnych poszlak, dowodów - niczego. Komisarz Geiger wychodził ze skóry i robił na prawdę wszystko, by odnaleźć tą kobietę. Nawet kilka dni temu rozmawiał z dwoma bezdomnymi, którzy rzekomo słyszeli krzyki w podbliżu domu zaginionej, ale na tym urywał się trop.
Wysoki blondyn usiadł przy swoim biurku i schował twarz w dłoniach. W jego długoletniej karierze policjanta nie natrafił jeszcze na taką ciężką sprawę. Nie spotkał się z porywaczem, który tak umiejętnie zacierałby po sobie ślady.
Skierował wzrok na monitor, gdzie widniało zdjęcie zaginionej. Biedna, taka młoda jeszcze dziewczyna.
- Tom? - usłyszał od strony hallu swojego przyjaciela, a zarazem współprowadzącego tą skomplikowaną sprawę.
W drzwiach stanął wysoki brunet, z okularami osadzonymi na nosie, odziany we flanelową koszulę, podkoszulek i szare jeansy. Przywitał się z Thomasem jednym skinieniem głowy.
- Co tam masz, Danielu?
- Można powiedzieć Eureka. Mamy to! - wykrzyknął, uśmiechnął się z triumfem. Widząc zdziwienie na twarzy pierwszego policjanta, uspokoił się i kontynuował. - Wiem, nie powinienem się cieszyć, przepraszam.
- Ale co się stało, Dan? - dopytywał Tom, wyraźnie nie wiedząc o co chodzi koledze.
- Znaleźli tą dziewczynę. Tą. - Wskazał palcem na zdjęcie uśmiechniętej Sonii. - Nad stawem po drugiej stronie miasta. Niestety - tu urwał, a Thomas już wiedział o jakie niestety mu chodzi. - Znaleziono ją martwą, z pociętą twarzą i połamanymi kończynami. Musimy tam jechać, natychmiast.
Tom zerwał się z miejsca i obaj policjanci ruszyli ku wyjściu.
Pół godziny później byli już na miejscu. Tłumy gapiów ustawiło się nad stawem tylko po to, by zrobi kolejną sensację.
Funkcjonariusze ledwo przecisnęli się do obiektu paplaniny ludzi. Kiedy Thomas i Daniel zatrzymali się przed zwłokami, zatkało ich. Kto o normalnych zmysłach zrobiłby coś takiego? Ani Tomowi, ani Danowi nie mieściło się to w głowie.
Blondwłosy policjant przykucnął przy ciele i uważnie się jemu przyglądał. Twarz kobiety była całkowicie pocięta, a ręce i nogi powyginane w różne strony świata. Miała też podciętą szyję.
- Zasuńcie ją - polecił Thomas dwóm innym policjantom, a wraz z Danem odeszli kilka kroków. - Mamy do czynienia z jakimś psycholem.
- Muszę dodać, że z bardzo sprytnym - powiedział Dan, poprawiając okulary. - Chłopaki mówili, że na ciele nie ma żadnych odcisków, tak samo brak jakichkolwiek śladów na przestrzeni metrów. Brak poszlak, dowodów, odcisków butów, kompletnie niczego! A słuchaj, może my nie mamy do czynienia z człowiekiem?
Tom przewrócił oczami i spojrzał tępo na Dana.
- Bądź poważny! - krzyknął wyprowadzony z równowagi. Daniel wystraszony znów poprawił okulary, co jego było nawykiem i wbił wzrok w ziemię. - To bardzo poważna sprawa, nie możemy stroić tu żartów. A teraz zastanów się, jak powiadomisz jej rodzinę, o tym co się stało.
Dan zmarszczył brwi, myśląc nad tym, dlaczego zawsze na niego pada najgorsza działka.
Minęła doba od przekazania Julce i Marcinowi wieści o śmierci Sonii. Z początku nie mogli w to uwierzyć, a może raczej nie chcieli wierzyć. Za dużo złych wydarzeń teraz kłębiło się nad ich głowami. Mieli ogromne nadzieje na przełamanie tej passy.
To była ich przyjaciółka. Ich Sonia. Nikt nie mógł uwierzyć w to co sie stało.
- Kim już leci? - zapytał Marcin, zbierając z sofy zabawki bliźniąt.
- Powinna już lądować - oznajmiła Julka, już od pół godziny siedząc z ukrytą twarzą w dłoniach. - Myślę, że nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie przyjechała na pogrzeb.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma - wtrącił Marcel, który siedział na podłodze i bawił się z Brittany i Jesse'm.
- Mi też to wydaje się zwykłym koszmarem. Niestety, to rzeczywistość.
- Widziałaś się z jej mamą? - Marcin usiadł obok żony i objął ja ramieniem. Ta położyła mu głowę na klatce piersiowej.
- Tak - powiedziała ponuro, mając w pamięci ten okropny moment. - Biedna kobieta, to niewyobrażalne, co teraz musi czuć.
Nastała głucha cisza, która wypełniła cały pokój.
Pobyt u mamy Sonii Julia nie będzie wspominać zbyt dobrze. Owszem, w jakimś maleńkim stopniu cieszyła się, że poznała tę kobietę, lecz wolałaby uczynić to w innych okolicznościach. Załamana kobieta opowiadała jej wtedy o Sonii, łapała pojedyncze oddechy, cicho szlochając, ze łzami w oczach pokazywała zdjęcia córki.
- Policjanci nadal nic nie mają? - zapytał Marcel, drapiąc się w policzek.
- Twierdzą, że to skomplikowane. Nie mają żadnych poszlak, jakby morderca rozpłynął się w powietrzu - Julia westchnęła.
Wzrok utkwiła w swoich dzieciach\ i na moment się zamyśliła. Myśli, które opanowały jej umysł, sparaliżowały ją. - Gdyby coś stało się naszym dzieciom... - dodała po chwili po czym urwała. Marcin mocniej przyciągnął ją do siebie i pocałował ją w głowę, tym samym chowając twarz we włosy małżonki.
W tej samej sekundzie drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich Kim. Prędko przeszła do salonu, gdzie znajdowali się jej przyjaciele.
Przez cały lot myślała tylko o Sonii i jej zbyt szybkiej i niespodziewanej śmierci. Znała dobrze to uczucie, które towarzyszyło jej od śmierci Alka, ale nie sądziła, że może doświadczyć tego ze zdwojoną siłą.
- Kim - szepnęła Julka, kiedy ujrzała przyjaciółkę i wstała z sofy. Podeszła do dziewczyny i obie padły sobie w ramiona. Później Kim przywitała się kolejno z Marcinem, Marcelem i bliźniakami.
Potem Julia podzieliła się informacjami na temat śmierci ich przyjaciółki, opowiedziała o mamie Sonii, a na koniec wybrały się na długi spacer, gdzie spokojnie mogły porozmawiać.
Nie dostrzegły jednak tego, że ktoś od dłuższego czasu im się przyglądał. Dopiero, gdy przyjaciółki udały się w drogę powrotną, mężczyzna uśmiechnął się do siebie z satysfakcją i odszedł w przeciwnym kierunku.
* * *
Najlepsze w tym jest to, że zakochuję się we własnych postaciach i żałuję, że są one jednorazowe. Komisarz Daniel - najlepszy z komisarzy na świecie. Ech. A może zakochałam się w nim, bo wyobrażałam go sobie jako jednego aktora...? I don't know.
Jeśli ktos nie wie - zapraszam na n a j p i ę k n i e j s z y, tak na pożegnanie C:
CARO JEST SZYPKA JAK BOEING 303
OdpowiedzUsuńPierwsze zdanie i już mini-zawał:
Usuń"Ana się czegoś domyśla" - ŁODAFAK?!?! Czego ona niby ma się domyślać? Bo skoro to mówi Igor i to jeszcze do Borysa, to oznacza tylko tyle, że Ana domyśla się czegoś właśnie w związku z nimi i ich knowaniami. Matko Bosko Kochano, a ja już miałam taką nadzieję, że Igor się zmienił na dobre. Ba! Po tym, jak się związał węzłem z Aną (XD), tak szczerze, to zapomniałam o nim, a jak już się pojawiał w opowiadaniu, to kompletnie nie myślałam o jego negatywnej przeszłości, jakby wyleciało mi z głowy, że przecież kiedyś brał udział w krzywdzeniu Kim. Masakiera...
A mówią, że ludzie się tak łatwo nie zmieniają...ech. No i chyba to się tutaj sprawdza, NIESTETY!!! Ale marzyłam sobie, że może będziesz taka dobra, że jednak zmienisz tego Igorka na dobre (zw względu na to, że go mocno kocham i pewnie nie tylko ja...), a tu taka klapa. I jeszcze wprowadzasz jakiegoś psychola Marka, który nie dość, że prawdopodobnie zabija Sonię (i jest psychopatą), to jeszcze jego imię MARK brzmi dość podejrzanie if u know what i mean. Czy postać z jednego seriaalu musi się ciągnąć za kimś w nieskończoność?! Ech, ja wiem, że ty tu masz połowę obsady z glee i jest bardzo fajnie, słodko i w ogóle, ale z tym Igorem i Markiem to przesada. Weź jeszcze zawal gangstera Pucka, hihihi XDDD (nieśmieszne)
W ogóle jak przeczytałam, że odnaleźli Sonię martwą, to aż mi się wnętrzności powykręcały. Jej śmierć i to jeszcze przez zabójstwo, była chyba ostatnią rzeczą, jakiej się tu spodziewałam. Wprawdzie denerwowała mnie ostatnio tym 'nakręceniem się' na Emila, no ale kurde! Jak tak teraz patrzę na nią obiektywnie, po jakimś czasie, to ona się wydawała taką słodką, ale i niewinną, delikatną dziewczyną i wspomnienie Sugar tylko potęguje to wrażenie. O matko...gdyby umarł ktoś inny (wiem, że to okrutnie brzmi), ale byłby to ktoś wredny albo chociaż jakiś facet, ktoś twardy i w ogóle (chociaż żadna z obecnych postaci tutaj nie powinna umierać!!), to myślę, że też by mi było przykro, ale chyba nie w ten sam sposób. Bo Sonia była taka młoda, taka piękna, jakaś taka nieskazitelna, jakkolwiek to brzmi... I taka dziewczyna umiera, a ja mam sobie wyobrazić jej śliczną, bladą twarz bez skazy jako pociętą, zakrwawioną i co tam jeszcze...masakra. Nie, nie, dziękuję za takie coś.
Nie wiem, ile jeszcze się w tobie kryje powtora, moje Ófo kochane, ale nie chcę się tego dowiadywać. Proszę, nie krzywdź już nikogo :<<<
I jo tysz ci powiem, że odkąd tylko przeczytałam o nim kilka zdań w tym rozdziale, to się zakochałam w tym komisarzu Danie, omnomnomnom *----* Hiihihihiihihi, wydaje się taki fajowski, no, hahaha! <3 I jeszcze przyznam ci, że ta jedna część rozdziału, kiedy właśnie opisujesz dwóch komisarzy itd., to tak strasznie przypomina mi styl pisania Sparksa i Picoult (moich ukochanych autorów <333), którzy jeszcze dodatkowo lubują się we wprowadzaniu policji do swoich historii, że masakra ♥ Normalnie czytając to, czułam, jakby to był kolejny bestseller któregoś z nich i powiem ci, że.......TO MI SIĘ PODOBA <3 Mimo że ich wprowadzenie wiąże się z okropnymi okolicznościami, to jednak cieszę się, że kogoś takiego wprowadziłaś i jeszcze tylko marzę, żeby się pojawili w bohaterach, a byłoby piękniusio :3
UsuńNadal jednak nie wiem, kto to jest ten cały Entony Hołpkins z bohaterów ;----; Szypko go dawaj, bo ze mnie taka ciekawska kobitka jest, więc....no. XD
Kurczę, chyba jeszcze przez tydzień będę się głowiła, jakim cudem Igor wrócił do Borysa i znów jest mu podporządkowany. Boże, to straszne! Ale widać to dokładnie, że wciąż się waha, że jednak się troszkę zmienił, bo ma sporo wątpliwości, czyli musi w nim tkwić jakaś nowa, dobra natura. I broni jeszcze na końcu Kim, bo stała się jego bliską przyjaciółką, więc nie potrafi knuć przeciwko niej razem z Borysem, tym dupkiem (większym od Kajtka). Ale co ma znaczyć zdanie, że Igor 'nie mógł mu nie zaufać'? Czy to ma brzmieć raczej jako 'Jeśli mu nie zaufa, to skończy jak Sonia (chlip chlip)', czy rzeczywiście została w nim 'sympatia' do Borysa i stare więzi, i on teraz nie umie go skreślić po tylu latach wspólnych 'wybryków'? Boże, nie wiem. Pierwszy raz nie umiem rozgryźć jakiejś postaci i jej zamiarów, i powódek, i w ogóle. Jestem załamana. Tym bardziej, że chodzi o mojego kochasia Igorka. CHLIP CHLIP
Swoją drogą, czy w twoich opowiadaniach, moja droga okrutniczko, nie mogą być same pozytywne, milusie, kochające się postacie, nie może być sielanka, kfiatuszki, słoneczko i trafka, zamiast jakichś zbrodni i porwań???
Ciągle się zbieram po śmierci Alka, a tu takie coś. Ile jeszcze ludzi będzie musiała zabić, żeby w końcu dać mi odetchnąć? chlip...
I teraz nawet 'najpiękniejszy' mi nie pomoże...chlip2
P.S. Zauważyłaś, ile w moich komentarzach cudzysłowów?! To tylko potwierdza dziwność tego rozdziału i jego okrucieństwo, że nie można napisać wyrazu normalnie, tylko w cudzysłowie. Ech.
Jezu, wlazłam na mbfl i przypomniała mi się Maryna Marczenko.......................LOL
UsuńJezu dwa, chyba właśnie dałam ci pomysł i impuls do kolejnej zbrodni i okrucieństwa, grrr, gupia barmańska
P.S. Pamięć mnie zawodzi, a ciągle myślę o tej Phoebe, o której wpominali gansterzy. Ona się już pojawiła, czy to jest twój wymysł? Bo ja ją kojarzę. Przepraszam, jeśli powinnam pamiętać, a zapomniałam, ale przypomnij mi, jeśli już o niej czytałam...;o
dobra, rozgryzłam cię, zabijesz Kim, Julke i nie wiadomo kogo jeszcze, będzię taka chujnia... a że wszyscy będą Cię chcieli zabić, wymyśliłaś sobie że robisz kolejną część i będzie gites
OdpowiedzUsuńO NIE MOJA DROGA PANNO
ja Ci takich rzeczy nie wybaczę, co nie zmienia faktu, że najpiękniejszego I TAK będę czytać
pozderki
lel
♥
Chryste Panie! Kto zginie kolejny? No dobra, to głupie pytanie. Ale Sonia? No czemu, kuźwa? I to jeszcze w taki sposób. Połamane ręce, nogi, twarz poprzecinana. Looooooooooool co za psychol to zrobił? Aaaaa no tak, ludzie Borysa. I jeszcze Julka tworzy jakieś czarne scenariusze co do dzieci (chociaż znając Ciebie i je mogłabyś uśmiercić XD). Ehs. Kiedy będzie koniec tych wszystkich śmierci? :(
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, to wspaniale, że tworzysz NAJPIĘKNIEJSZYCH <3 Jeeeeeeej czuję, że będzie słit :D I na to liczę :D
Oki, zmykam i wpadam na nowy rozdział :)
Mam nadzieję, że nikt nie zginie!
XD