Zaspane, niekontaktujące jeszcze oczy Borysa omiotły niespokojnie korytarz więzienia. Przyzwyczajony już do ciemności, przeszedł za policjantem jak najciszej. Jego serce biło jak szalone, a ręce drżały lekko z powodu tego, co za chwile miało się stać.
Przeszli do jakiegoś starego magazynku. Śmierdziało w nim jak diabli, słychać było też całą masę szczurów, chowających się po kątach, ale mężczyźnie to nie przeszkadzało. Myśl o tym, że zaraz opuści te cholerne mury, napawała go dziwnym i nieprzeniknionym optymizmem. Kto by się spodziewał, że Reznov już czwarty raz zwieje z najbardziej strzeżonego więzienia w całej Europie? Najwyraźniej całe to pudło było pełne zdradliwych i przebiegłych szczurów.
- Masz, włóż to - powiedział Clarke, podając mężczyźnie stary policyjny mundur. Borys jedynie posłał mu pytające spojrzenie. - A, i jeszcze to. - Rzucił w jego stronę kurtkę i okulary przeciwsłoneczne. - No chyba nie chcesz, żeby ktoś cię przyłapał. Założysz kaptur i po kłopocie.
- Dzięki, stary - wychrypiał Borys, wkładając mundur na nagi, pełen tatuaży i siniaków tors. Później założył spodnie, kurtkę, okulary, a na głowę kaptur.
- Świetnie - ocenił Clarke i pociągnął za sobą więźnia. - Już na ciebie czekają.
- Kto?
- Sokołow i Blanchard.
Słysząc te nazwiska, oczy Borysa zaświeciły się złowieszczo, a na twarz wpełzł uśmiech pełen satysfakcji. Myślał, ba! był nawet tego pewien, że jego dwaj kumple o nim zapomną, gdy tylko mężczyzna ucieknie z więzienia. Cenił ich jednak za to, że są mu lojalni.
- Tędy.
Przeszli przez cała długość korytarza, aż do drzwi prowadzących na najniższe piętro. Na nim aż roiło się od funkcjonariuszy. Borys już miał wrażenie, że cały plan trafił szlag, ale Clarke pociągnął go za rękaw.
Wtedy zeszli po schodach do piwnicy, gdzie, zdaniem dłużnika Reznova, nikt specjalnie się tam nie kręcił. Zatrzymali się przy jednym z okien.
- Od tej strony nikt nie patroluje - oznajmił Clarke, otwierając okno na oścież. - Jakiś kilometr stąd czekają na ciebie Igor i Mark. W czarnym range roverze - dodał pośpiesznie.
- Dzięki za wszystko, Andy. - Borys poklepał go po ramieniu, ale na zbytnie czułości nie było czasu.
Czując nieopisany zew wolności, Reznov wyskoczył przez okno i powolnym krokiem coraz bardziej oddalał się od tak bardzo znienawidzonego przez siebie miejsca. Po kilkunastu minutach doszedł do range rovera i otworzył drzwi, by wejść na miejsce od tyłu.
- Wreszcie na wolności - odezwał się Mark, siedzący na miejscu kierowcy.
Jego głęboki głos rozległ się po całym samochodzie. Szatyn odwrócił się w stronę byłego więźnia, który w tym samym momencie zdejmował z głowy kaptur.
- Wreszcie razem - poprawił go Borys, podnosząc kąciki ust do góry, zmieniając tym samym wyraz twarzy zmęczonego uciekiniera w pełen satysfakcji uśmiech szaleńca.
Przed salą operacyjną czekało czworo przyjaciół. Te trzy godziny, które spędzili siedząc w ciszy, sprawiały, że czas dłużył się niemiłosiernie. Nie wiadomo było, czy serce, które dostała Victoria się przyjmie i czy siatkarka w ogóle przeżyje tę operację.
- Proszę. - Lili podała kawę Kim, która nadal siedziała na tym samym krześle i wpatrywała się tępo w ścianę.
Blondynka bardzo martwiła się o swoją przyjaciółkę, która teraz leżała na stole operacyjnym. Miała wielkie nadzieje na to, że operacja całkowicie się uda i Victoria szybko wróci do zdrowia.
- Dziękuję - odparła cicho.
- Wiem, jak ci ciężko - odezwała się Lili po dłuższej ciszy, która wkradała się pomiędzy dwie kobiety. - Wszyscy się denerwujemy. To nasza przyjaciółka.
Niemka pokiwała nieznacznie głową i uniosła kubek z gorącą cieczą do ust. Ukradkiem też zerknęła na Stefana. To nie był już ten sam facet, który wiecznie się uśmiechał i był po prostu szczęśliwy. Teraz wyglądał jak zombie - blada cera, podkrążone oczy, nieprzytomnie wpatrzone w jakiś stały punkt. Ale cóż się dziwić, od początku pobytu Vicky w szpitalu mężczyzna nie spał, nie jadł i egzystował wyłącznie w szpitalu.
Nagle drzwi od sali operacyjnej otworzyły się w łoskotem i stanął w nich lekarz, który prowadził operację żony Wannera. Jak na komendę cała trójka wstała z pozajmowanych przez siebie krzeseł, jedynie Stefan nadal trwał w pozycji siedzącej.
- I jak? - zapytała z trudem Kim, patrząc wyczekująco na mężczyznę w białym kitlu.
- Możecie być państwo spokojni. Operacja się udała, pani Wanner ma już nowe serce - powiedział spokojnie, uśmiechając się lekko do czwórki przyjaciół.
Na korytarzu można było usłyszeć lekki dźwięk ulgi.
Kilka dni później Kim odwiedziła Vicky w szpitali. Nie miały wcześniej czasu na rozmowę w cztery oczy, bo zawsze gdzieś pałętał się Stefan, nie odstępując żony ani na krok. Teraz, kiedy mężczyzna został dziś wyrzucony przez żonę do domu, by wreszcie porządnie się wyspał, dwie przyjaciółki miały trochę czasu dla siebie.
- Nie sądziłam, że przeżyję - przyznała szczerze Amerykanka. Wciąż była uśmiechnięta, jak przed chorobą. Nadal też nie wierzyła w to, co się stało. Była wdzięczna Bogu i losowi, że dali jej drugą szansę.
- Nie mówmy już o tym - powiedziała szybko Grozer, kiedy jej przyjaciółka znów otwierała usta. - Najważniejsze, że to już wszystko jest za nami.
- Właśnie - zgodziła się Victoria.
- O mało bym nie zapomniała. - Kim z roztargnieniem wyjęła coś z torby. Vicky od razu rozpoznała to coś. List.
- Otwierałaś go? - zapytała cicho przyjaciółkę, a kiedy ta pokręciła lekko głową, westchnęła. - A chcesz wiedzieć, co zawarłam w tym liście?
Kim zawahała się lekko. Patrzyła w miodowe tęczówki swojej najlepszej przyjaciółki i biła się z myślami, jak jeszcze nigdy dotąd. Doskonale domyślała się, co zawierała treść listu, lecz czy chciała się o tym przekonywać na sto procent?
Pokręciła głową.
Victoria jedynie uśmiechnęła się łagodnie i włożyła kopertę pod poduszkę.
- Gdyby mnie zabrakło - urwała, kiedy gula wielkości piłeczki tenisowej utknęła jej w gardle. Kim spojrzała na nią z niepokojem. - Na prawdę chciałabym, żebyście byli razem.
Niemka chciała już zaprotestować, ale przyjaciółka uciszyła ją jednym gestem dłoni. Grozer zacisnęła usta w cienką kreskę.
- On zawsze cie kochał - powiedziała szeptem, patrząc w śnieżnobiałą pościel, która opatulała jej jeszcze słabe ciało. - Nie zaprzeczaj, jeszcze pamiętam jak potraktował mnie w Moskwie.
Kim zaniemówiła. Nie sądziła, że Vicky kiedykolwiek podejmie ten temat. Jednak w jej głosie nie można było usłyszeć zarzutu. Dziewczyna mówiła tak łagodnie, aż Niemka ze zdziwienia nieznacznie otworzyła usta. Na ten widok Amerykanka dźwięcznie się zaśmiała.
- W ogóle nie sądziłam, że on mnie pokocha. On jest dla mnie całym życiem - powiedziała, uśmiechając się. - I chce dla niego jak najlepiej. Dlatego musisz zrozumieć moja prośbę.
- Rozumiem. - Kim mocno złapała ją za rękę i uśmiechnęła się lekko.
* * *
Nie mogłam. Przepraszam ;_;
A rozdział dla Szczepana. Głupku.
** *** ** *** ** ***
start po zakończeniu Ostatnich szans i Przez odległość.
** *** ** *** ** ***
ZAPOMNIAŁAM O REZERWEJSZYN
OdpowiedzUsuńO, ZGROZO!!!!1
jak mogłaś
Usuńpamiętaj że justin z kwasem czeka
Już sobie pomyślałam, że jak Justin ma do mnie przyjść (nawet z kwasem), to ja może nie będę komentować, hihihihi <3333
UsuńAle nieee, nie mogę odpuścić.
Dobra, suchej mnie
Jestem w ogóle w szoku ciągle, co ten głupi Igor wyprawia. Ja nie wiem...odbiło mu. Założył rodzinę (prawie, hehe :3), szczęśliwą do tego ;o Pogodził się ze swoją ofiarą, zdobył przyjaciół, a odpierdziela takie akcje. Ciągle nie wiem, co im chodzi po głowie, co knują, ale boję się tego. Mam jednak jakąś nutkę nadziei, że może Igor robi to specjalnie, no wiesz - swata się ze swoim byłym kumplem, chce się wkupić w jego łaski, a tak naprawdę ma na celu po prostu zapobieżenie jego kolejnemu wyskokowi. Może on chce chronić Anę, no i oczywiście Kim, i wszystkich innych niewinnych ludzi, dlatego chce być blisko Borysa, żeby wiedzieć, co on knuje, a w odpowiednim momencie wyskoczy z krzaka, walnie go w łeb i po sprawie :3
Tak, wiem, brak snu źle na mnie działa...;-;
Mniejsza o to. Teraz jeszcze jakiś Mareczek dołączył się do ich stada i nie wiadomo, co z tego wyniknie. SPRAWDZAŁAM! W zakładce "O blogu" ciągle widnieje do głupie zdanie, coś że będzie się działo źle w życiu Julki i Kim, jakieś śmierci czy coś. I mimo że ty ciągle zmieniasz zdanie i podobno litujesz się nad bohaterami (*-*), to jednak mam złe przeczucia, że ktoś tu musi zginąć. Oo Tak, wiem, nie jestem zbytnią optymistką. Mam nadzieję, że się mylę, i że zginą tu tylko ci, którzy powinni (wrednie).
Teraz przejdę do drugiego wątku, trochę pozytywniejszego XDDDD
UsuńSłuchaj tego:
Poszłam se dzisiaj zrywać ogórki, co nie (to chyba wiesz, hehehe XD), no i tak sobie rwę i rwę, i sobie myślę nagle 'Po jaką cholerę ten cały Stefek jest z Vicky?!". Wiem, w zaistniałych okolicznościach to brzmi z mojej strony okrutnie, ale daj mi się wytłumaczyć.
Vicky sama powiedziała, że od zawsze wiedziała, że Stefek kocha Kim. No i tak zastanawiając się nad jej słowami, to jest w tym sporo racji. Owszem, może być rozchisteryzowaną panną, która jest śmiertelnie zazdrosna o swojego hot chłopaka, no ale...spójrzmy prawdzie w oczy - chyba nie jest taka, prawda? No i rzeczywiście ma sporo racji. Ważne jest też to, o czym wspomniała - że on ostatnim razem, gdy grały razem (ale rymy ;x), kochał się w Kim i, co gorsza, odrzucił Vicky. I jeszcze możliwe byłoby, że odkochał się w blondynie (bo podobno są przyjaciółmi), ale żeby nagle pokochał Vicky? Nie, nie, nie. Bez urazy, ale aż taki wielkoduszny to on nie jest. Ja wiem, że to może być tak, że jeszcze wtedy, będąc wpatrzony tylko w Kim, odrzucił Vicktorię, ale to się nie trzyma kupy. Za dużo hepi enduf jak na jedną historię. Wydaje mi się, że on serio nie wyleczył się z Kim. A nawet jeśli, to pamiętajmy, że stara miłość i to taka mocna, nie rdzewieje, więc można mieć obawy. Tym bardziej, że one były i są przyjaciółkami, co jeszcze bardziej zbliża go do Kimmy. Really, to jest prawdopodobne, że on ciągle żywi do niej spore uczucia i to jeszcze bardziej mnie wkurza, nie wiem czemu.
Naprawdę serio się cieszę, że ten przeszczep się przyjął (chociaż moja pesymistyczna natura każe mi mieć wątpliwości), ale mam takie wrażenie, że gdyby nie daj Boże Vicky nie przeżyła, to Stefan, mimo że długo by się leczył po jej utracie, w końcu związałby się z Kim, ewentualnie próbowałby, bo nie sądzę, żeby ona chciała. No ale jak widać superaśna Vicky pomyślała o wszystkim ^^ I postanowiła napisać jej list, w którym każe jej się wiązać ze swoim facetem, który wciąż ją kocha, blablablabla, i takie różne bzdety ;d
To jest gorze zagmatwane niż Moda na sukces ♥
Aaaa, i jeszcze coś - teraz, nawet czytając o zmęczonym, bladym, załamanym Stefku, nie mogę go sobie takiego wyobrazić, bo widzę jakieś przypadkowe gify Łinczestera z Supernatural i po prostu...on jest takim świrem, że...masakracja, haha <3
Jestem ciekawa, co się teraz będzie działo. Bo wydaje mi się, że ta choroba w jakiś sposób (jakkolwiek to brzmi) pomogła Vicky w napisaniu tego listu. Ona miała chyba taka świadomość, że już na pewno umrze i w takim wypadku łatwiej było jej pogodzić się z tym, że jej facet będzie z inną. Nawet sama usprawiedliwia się tym, że chce jego szczęścia, nawet bez niej. Ale gdyby nie śmiertelna niemal choroba, nie sądzę, żeby potrafiła przyznać, że Stefan ciągle kocha Kim. No heloł. It's impasibul.
Ok, mam tylko nadzieję, że nie spieprzysz sprawy i koniec będzie wyglądał następująco:
Stefek + Vicky, Marcin + Julka, Kim + Marcel, Lilka + Pajęczak XDDD, Igor + Ana, Borys + Mark (w kiciu - mały dodatek :3), no i tak dalej ;d
A Emil znajdzie sobie jakąś superaśną laskę, na przykład moją Adę, która porzuci Janka, zapomni o Igorze i przyjedzie do niego na wakacje ♥
Usuńperfect
Tak długo tu nic nie było ;_____; Ale już jest :D <3
OdpowiedzUsuńEch, jak mnie ten Borys wkuźwia. I to jeszcze ktoś mu pomaga. Jestem ciekawa, co ten gnojek znowu wykombinuje. Mam taką cichą nadzieję, że Igor tylko tak pozornie mu pomaga. Mam nadzieję, że w razie czego ostrzeże Kim przed Borysem. A właśnie! Tak sobie myślałam, że jeśli Vicky nie uda się ta operacja i umrze (tak, myślałam, że umrze), to Kim będzie ze Stefanem. A tu co? Nic. Cieszę się, że Vicky żyje, to oczywiste, ale co z Kimmy? Boże, tak bym chciała, żeby Alek jakoś cudownie zmartwychwstał ;____; O, tak jak Stefan. Było by idealnie. Idealnie. Ale idealnie pewnie będzie na Najpiękniejszym, co? :) A, no i brakuje mi Juleczki :D Mam nadzieję, że w następnym rozdziale się pojawi, bo tęsknię za tą zwariowaną mamuśką :D
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę całe mnóstwo weny, żeby rozdziały się szybciutko pojawiały :D